WANDA CHEŁMOŃSKA córka Marii i Józefa Chełmońskich
WANDA CHEŁMOŃSKA
1889 -1971
Od pana Juliusza Karskiego dostałam numer telefonu pani Krystyny Boczkowskiej, wnuczki Marii Chełmońskiej. Poprosiłam ją o spotkanie. Zaprosiła mnie do swego warszawskiego mieszkania. Powiadomiłam, że mam zamiar napisać historię Marii i Wandy Chełmońskich i umieścić je na stronie internetowej powiatu opatowskiego.
Bardzo chętnie mówiła o swej babce Marii Chełmońskiej. Podała mi jej dane biograficzne, pożyczyła jej fotografię i demonstrowała artykuły w oprawnych tomach czasopisma Bluszcz. Mogłam także obejrzeć wydany w 1901 roku „Album biograficzne Zasłużonych Polaków i Polek w XIX wieku”.
Lecz o swej matce pani Wandzie Chełmońskiej Krystyna opowiadała bardziej ogólnie, starannie omijając odpowiedzi na zadawane pytania o daty. Pożyczyła mi jej fotografię i podała podstawowe dane biograficzne.
Wanda Chełmońska była córką Józefa i Marii Chełmońskich. Jedyna z czterech córek Józefa, która odziedziczyła talent malarski ojca. Urodziła się w 1889 roku w Kuklówce.
Po rozpadzie małżeństwa Chełmońskich zamieszkała z matką w Warszawie. Uczyła się malarstwa i zadebiutowała na wystawie TPSP w 1913, i spotkała się z życzliwą oceną krytyki. W następnym roku wyjechała z matką do Paryża, gdzie ukończyła Akademię Sztuk Pięknych i studiowała na Sorbonie Historię Sztuki. Mieszkała na stale w Paryżu. Bywała w domu Władysława Mickiewicza, znała Artura Rubinsteina, przyjaźniła się z Olgą Boznańską, która namalowała jej portret w balowej sukni, dziś w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Z kolei Wanda namalowała portret Olgi, dziś w Muzeum Narodowym w Warszawie.
W 1920 roku wróciła na stałe do Polski i zamieszkałą z matką i mężem w Poznaniu (nazwisko męża Wandy i datę swego urodzenia zostawiła bez odpowiedzi). W latach 1919-23 wystawiała swe obrazy w kraju, a w 1924 powróciła do sal wystawowych Paryża. Lata 20-te i 30-te to okres wielkich sukcesów: wystawy w Salonie Niezależnych, w Salonie Tuileries, warszawskiej Zachęcie i Salonie Garlińskiego. W Poznaniu brała czynny udział w życiu artystycznym miasta i w roku 1933 wraz Wacławem Taranczewskim zorganizowała ZPAP. (Związek Polskich Artystów Plastyków)
We wrześniu 1940 roku Wanda Chełmońska została wraz z matką i córką Krystyną wysiedlona z Poznania i znalazła schronienie we dworze w Gierczycach. Przebywała tu do wyzwolenia, do 1945 roku.
W tym okresie powstało kilkanaście obrazów. Wanda malowała pejzaże okolicy, zabytki regionu i kompozycje kwiatowe.
Dysponuję tylko kilkoma zdjęciami jej obrazów
Widok dworku w Gierczycach od strony parku.
„Droga do Łukawki”.
Łukawka to nie wielka wioska leżąca w pobliżu Gierczyc.
Wanda Chełmońska jeździła często do Opatowa, gdzie według wspomnień jej córki Krystyny, udzielała lekcji rysunków na tajnych kompletach. Namalowała kiedyś widok Bramy Warszawskiej
Brama Warszawska
Pani Krystyna Boczkowska Pokazała mi wiele skanowanych obrazków swej matki. Były to kompozycje kwiatowe, martwe natury, nastrojowe obrazki brzegów lasu, czy fragment stawu zarośniętego trzciną, a także kilka portretów. Pochodziły z różnych okresów życia autorki. Pani Krystyna chętnie opowiadała o swym pobycie w Gierczycach. Pamiętała uroczysty pogrzeb Marii Chełmońskiej, wyliczała nazwiska jego uczestników. Podczas jej pobytu w dworku przebywała gromadka dzieci - krewnych i kuzynów gospodarzy, więc zatrudniono kilku nauczycieli wysiedlonych z Poznania i Wrocławia, którzy przyjeżdżali do Gierczyc, by uczyć dzieciaki. Pani Krystyna nie pamiętała wszystkich nazwisk wykładowców, ale pamiętała pana Piotra Klesyka, który uczył ją historii i języka polskiego. Zimą przyjeżdżał na nartach z Opatowa. Języka francuskiego i rysunków uczyła jej matka. Na egzaminy jeździła do Opatowa.
Jeden z nich odbywał się w budynku stojącym na cmentarzu przykościelnym obok bramy Warszawskiej.
Dziatwa w mieszkająca w Gierczycach, miała zatrudnioną wychowawczynię, która organizowała im rozrywki latem w parku dworskim, w którym był tzw. kołobieg, wysoki słup ze zwieszającymi sznurami z siodełkim, który dzieciaki odpychały od ziemi, wprowadzają zwieszające się sznury w szybki obrót. W parku były także huśtawki i wiele ławek w cienistych zakątkach, w których wychowawczyni czytała im książki z zasobnej biblioteki dworskiej. Zimą urządzano dzieciom kuligi i zjazdy saneczkami z okolicznych pagórków. W długie jesienne wieczory grano w popularne wówczas „pchełki” i „chinczyka”.
Po wysiedleniu z Gierczyc zatrzymały się z matką w Ostrowcu i zamieszkały w domu państwa Jaszowskich, ostatnich właścicieli majątku ziemskiego Pobroszyn. Pani Wanda Jaszowska poprosiła Wandę Chełmońską, by namalowała dla niej kopię obrazu św. Antoniego, z oryginały przechowanemu w ich rodzinie. Malarka spełniła życzenie.
Po zakończeniu wojny, Wanda Chełmońska z córką Krystyną wróciły do Poznania. Po wysiedleniu w 1940 roku ich mieszkanie zajęła jakaś niemiecka rodzina, która po zakończeniu wojny wyjechała do Niemiec. Mieszkanie nie było zdewastowane i ograbione. Wyjeżdżająca do Niemiec rodzina nie zabrała ze sobą mebli tak, że po uporządkowaniu można było w nim zamieszkać.
O dalszych losach Wandy Chełmońskiej i Krystyny Boczkowskiej nie dowiedziałam się wiele. Moja rozmówczyni stwierdziła, że ja zajmuję się historią Marii i Wandy Chełmońskiej, ale detale z ostatnich lat życia jej matki Wandy powinna znać tylko rodzina. Dlatego nie wiem, czym zajmowała się Wanda Chełmońska po powrocie do Poznania.
Poinformowała mnie tylko że Wanda Chełmońska zmarła w Warszawie 15 listopada 1971 roku. Pochowana została w grobie rodzinnym Korwin Szymanowskich na Powązkach.
Krystyna Boczkowska, muzyk-pedagog, przekazała 11 kwietnia 1997 roku 33 obrazy matki Muzeum Okręgowemu w Sandomierzu.
Tekst
Aleksandra Gromek Gadkowska
28 grudnia 2010